Wiesz, co potrafi zepsuć najpiękniejszy dzień? Nie, nie korek w mieście ani fakt, że znowu zapomniałeś parasola. To wilgotne plamy pod pachami w środku ważnego spotkania lub romantycznej kolacji. Brzmi znajomo? Nie jesteś sama. Nadpotliwość pachowa to temat bardziej powszechny, niż by się mogło wydawać – choć mało kto o nim mówi głośno. Czas to zmienić.
Dlaczego się pocimy bardziej niż przeciętny zjadacz chleba?
Pocenie się pod pachami to nie tylko biologiczna fanaberia – to system chłodzenia organizmu stworzony przez matkę naturę, zanim jeszcze wymyślono klimatyzację. Problem pojawia się wtedy, gdy gruczoły potowe zaczynają działać na najwyższych obrotach, jakby przygotowywały się do maratonu… w środku grudnia.
Za taki stan rzeczy może odpowiadać genetyka (dziękujemy, mamo i tato!), stres, zaburzenia hormonalne (pozdrawiamy tarczycę), a nawet niektóre choroby metaboliczne czy neurologiczne. W grę wchodzą również używki – nikotyna i kofeina działają jak małe cheerleaderki, które dopingują gruczoły do jeszcze większego wysiłku.
Co możesz zrobić z poceniem się w domowym zaciszu?
Zacznijmy od fundamentów: higiena. Częste mycie okolic pach, najlepiej antybakteryjnym środkiem, to pierwszy krok. Brzmi banalnie? Może i tak, ale działa.
Jeśli lubisz naturalne metody, zaprzyjaźnij się z szałwią, rumiankiem i skrzypem – te zioła nie tylko mają nazwiska godne poetów romantyzmu, ale też realnie wpływają na redukcję potliwości. Dodaj je do kąpieli albo zaparz jako herbatkę. A przy okazji – depilacja pach to nie tylko kwestia estetyczna. Mniej włosów = mniej siedlisk dla bakterii = mniej zapachu.
Nie zapominaj o tekstyliach. Poliestrowa bluzka może wyglądać szykownie, ale potrafi zamienić Cię w mobilną saunę. Bawełna i len to Twoi nowi najlepsi przyjaciele, jeśli walczysz z poceniem się pod pachami.
Dieta w walce z potliwością – wróg czy sprzymierzeniec?
Nie, to nie jest kolejny manifest weganina. Ale prawda jest taka, że to, co jesz, ma wpływ na to, ile się pocisz. Pikantne potrawy, alkohol i kofeina mogą działać jak przełącznik turbo dla gruczołów potowych. Z kolei produkty bogate w wodę, witaminy z grupy B i magnez pomagają zachować równowagę.
Zioła takie jak melisa czy pokrzywa mają nie tylko działanie wyciszające, ale też subtelnie tonują nadaktywność układu nerwowego. A że przy okazji pomagają się zrelaksować? Tym lepiej.
Co, jeśli natura nie wystarcza i nadal się pocisz?
Tu z pomocą przychodzą środki farmaceutyczne i kosmetyczne. Dezodoranty to klasyk, ale nie licz, że poradzą sobie z problemem z siłą wodospadu. Sięgnij po silniejsze antyperspiranty z chlorkiem glinu – skuteczne, choć nieco kontrowersyjne, jeśli chodzi o wpływ na zdrowie przy długotrwałym stosowaniu.
Są też suplementy – np. z melisą, skrzypem czy wyciągiem z szałwii. Nie są cudotwórcami, ale jako element szerszej strategii mogą działać zaskakująco dobrze.
Dla bardziej zaawansowanych – zastrzyki z toksyny botulinowej, czyli popularnego botoksu, które paraliżują gruczoły potowe na kilka miesięcy. Brzmi drastycznie? Może. Ale skuteczność nie podlega dyskusji.
Kiedy powiedzieć potowi „dość” i iść do lekarza?
Jeśli próbowałeś już wszystkiego i nadal masz wrażenie, że Twoje pachy prowadzą niezależne życie – czas na konsultację. Endokrynolog, dermatolog lub neurolog może pomóc ustalić, czy problem pocenia się pach nie leży głębiej. Czasem to objaw choroby, a nie tylko „urocza” cecha charakteru.